"(...) bohaterka za wszelką cenę dąży do szczęścia,
szczęścia prawdziwego, nie godzącego się na żadne kompromisy (..)"
Recenzja i komentarze mówią, że każda kobieta,
która widziała lub czytała Kareninę utożsamiała się z główną bohaterką.
Przeczytałam książkę Tołstoja z zapartym tchem,
wczoraj miałam okazję zobaczenia jej ekranizacji i wiecie co..
Kareniną na pewno nie jestem !
Kocham cesarską Rosję. Uwielbiam ten przepych,
dystyngowanie, męskich mężczyzn i ich nonszlancję.
Gdyby pozwolono mi wybrać miejsce i czas w którym chciałabym się znaleźć
- to byłoby to na pewno to - Ja imperatorowa, z długim do pasa warkoczem,
karminowymi ustami i puchatą czapą.
Coś pięknego.
W każdym razie... wracając do rzeczywistości to chciałam powiedzieć, że
-kocham soboty, bo to jedyny dzień w tygodniu w którym normalnie sypiam.
-Alovym hitem stało się ostatnio cappucino straciatella,
które dostałam od tatusia i które okazało się najpyszniejszym napojem na świecie.
-Sukienka gotowa, wisi w pokoju, bo do szafy się nie mieści.
I właściwie wszystko już mam. Choć pilnie kupię czarny sweterek z angory !!!
-do kiosków na nowo wchodzą komiksy <3
-scenariusz na prezentację studniówkową zapięty. Bynajmniej prowizorycznie,
bo muszę z nim jeszcze zapoznać 3c. BUT WHO CARES ? Nie ma, że boli - zrobią z siebie kretynów, a ja się będę przyglądać - to tak w ramach ich pomocy. (tak, bywam mściwa)
-ruskie prezentacje i nagrywanie lektora "siewierobrajsk" <3
-Trochę się dzisiaj poszlajaliśmy po nocy z Majkelem z cyklu "Syberyjskie rozmowy nocą"
i "JEZU JAK JEST ZIMNO !"
-moi rodzice nachalnie chcą mi kupić damskie autko
-CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
-a w ogóle to znowu jestem zmęczona. Trzeba coś z tym zrobić.
podsumowując jeszcze Kareninę
-tylko upewniłam się jaką beznadziejną aktorką jest Knightley,
ale jak to powiedziała moja mama "Co z tego- jest ładna to ją wzięli".
I skoro się już tak przyczepiłam do tej Rosji
to macie piosnkę od której u mnie wszystko się zaczęło :
pjona. do kiedyś tam.
w sumie to ... powoli mi się tu nudzi.