gdzieś tam stoję i brechtam.
Pobrane ze strony IILO, bo choć z alovego aparatu, to zdjęcie nie moje
-czyli o tym jak stałam się wypożyczalnią lustrzanek dla samorządu.
Takie tam "Nie ! Jestem w maturalnej i nie będę traciła lekcji na cykanie fotek!"
Matko. Przerażam samą siebie.
No nieważne.
W każdym razie to były najzabawniejsze Mikołajki ever !
Bo choć zostałam obudzona o 6.00 (czyt."Alicja ! Mikołaj do ciebie przyszedł !")
i musiałam się zabawić w matkę polkę, to humorek dopisywał przez cały ogrąglutki dzionek.
No cóż:
-jak zawsze spoko sprawdzian z geo.
"- uczyłaś się?
- A po cholerę !?"
-rozszerzona matma
"-Boże, rozumiesz coś z tego !?
- a wiesz, przy tej trygonometrii odkryłam swój nowy talent....
Bosko przepisuję z tablicy !"
-Abbowy W-F - z cyklu Filu i jego przebojowe płyty. Swoją drogą znam chyba cały repertuar tego zespołu (O klaso gimnazjalna, ciekawe czemu !?)
-szatańskie wagary na reliigii, a potem wieczorne, mszalne śpiewy i...
"O.. Ala! Czemu cię nie było na lekcji !? Za karę śpiewasz na jasełkach z panią Sztukiecką!"
-uszyta kiecka studniówkowa
"-Jak się pani podoba ?
- Mam wielką dupę i kosmiczne uda...chyba brzuch mi odstaje....ale sukienka jest przecudowna !
P.s. Czy po świętach mogę wrócić na poszerzanie ?"
-siostrzane niespodzianki (powołanie tak blisko :)
-najbardziej cygański Mikołaj na świecie
"Jezu ! One mu całują rękę! Mogę mu pocałować rękę !?
- Nie. Tylko uścisk, wafelek i do widzenia"
czy "Te zabawki trzeba wyparzyć"
a aktualnie mama uspokaja Marcina, bo wpadł w histerię pod tytułem:
"Dostałem tak dużo, a inne dzieci nic".
-po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu,
że jestem zbyt zepsuta na tą rodzinę.
W każdym razie ... dziesiąty felieton już poleciał,
mam własny fanklub, próbuję ogarnąć do kupy studniówkową biurokrację,
oglądam zdjęcia porozwalanych trupów na prezentację maturalną,
zapowiada się ciekawy Sylwester z niesamowitymi ludkami,
"książe samozwańczy" nam dorasta
a kalina podsunęła mi pewien ciekawy pomysł.
z czasem na wszystko dorzucam najcudowniejszą piosenkę na świecie,
która dla mnie jak co roku rozpoczyna melancholijny grudzień :
What a wonderful life- Louis Armstrong