nie chwaliłam się wam chyba jeszcze moim ołtarzem,
a nie mam zdjęć i w ogóle nawet mi się nie chce naładować lustrzanki,
więc macie okazję zobaczenia jakiej jakości są zdjęcia robione tabletem
i jak wyglądają ściany alowego pokoju.
Nie mam ochoty na głębsze przemyślenia,
jestem po jakiś wrednych kursach maturalnych,
właśnie ślęczę przed 332 stronnicowym rozszerzonym repetytorium
i stwierdzam, że głowy do języków jak nie miałam, tak mieć nie będę
-po prostu jestem w tym beznadziejna.
Z resztą.. ogólnie jakoś ostatnio doszłam do wniosku,
że powinnam zdawać tylko to co wymagają i mieć wszystko gdzieś,
bo znając mnie i moje tempo pracy
to zacznę się uwijać z maturą gdzieś w kwietniu.
Nieszczęśliwie zwykłam robić wszystko na ostatnią chwilę
i za bardzo się do tego przyzwyczaiłam.
Moje doskonałe życie, rodem z najlepszego serialu
okazuje się być tylko teatralizacją,
bo w ciagu ostatnich dni nie robiłam nic poza
kończeniem sezonu "Grey's Anatomy" i gotowaniem na parze,
które pokochałam całym serduszkiem.
Moi przyjaciele zaczęli już nawet trochę narzekać
(O Małgorzato kiedyśmy się widziały !?).
Ale szczerze ...mam takiego myślącego lenia ja mało kto.
Słowem - kiedy żyjecie na wysokich obrotach
zapominacie o tych wszystkich pierdołach,
którymi ja ostatnio często zawracam sobie głowę.
Powinnam się zajać czymś fajnym....
wyczuwam w powietrzu niesamowite Andrzejki,
za co dziękuję pewnej parze
+kabaretowy piątek się szykuje
<3
tymczasem jutro matura, której obawiam się najbardziej.
na matmę nie miałam siły i w sumie poszła bez fajerwerków
tak to jest jak się przez cały egzamin smarka....
no, ale.. my tu gadugadu, a 4 sezon czeka
i trzeba by jeszcze powtórzyć co nieco na kartkówkę o 7 rano,
rozszerzoną maturę z geografii i w ogóle zacząć pisać prezentację na polski,
scenariusz na studniówkę,
a i jeszcze coś tam na ruski rosyjski..
Chcę umrzeć.
...ale przed tym zachęcem was do poczytania czegoś
bardziej konkretnego niż moje ostatnie notki,
co lubię robić co tydzień
i co w przyszłości usatysfakcjonowałoby mnie bardziej
niż wszystko inne :)
a na dziś :
"Holding on and letting go"- Ross Copperman