Tak to właśnie jest jak się idzie nie do swojego lekarza.
Cholera. Dostałam jakiś antybiotyk o odwrotnym działaniu
i zamiast śpiewać dzisiaj na prekonkursowej próbie
mój wewnętrzny stachurski tylko się powiększył,
pociągając za sobą katar i gorączkę.
Moja mama powiedziała, że powinnam się leczyć u psychiatry
kiedy klęczałam dzisiaj przed nią prosząc,
żeby puściła mnie jutro do szkoły.
Dorzuciła jeszcze, że 'nie ma ludzi niezastąpionych'
na co ja zareagowałam gwałtownym "JA JESTEM !".
Piękny tydzień wybrałam sobie na wirusowanie.
Ktoś z klasy dzwoni do mnie średnio co godzinę,
zadając jakieś pytania
to o zaproszenia, to o fotografa, a to o deklaracje...
słowem wszystko w 3c kręci się teraz wkoło studniówki,
a ja zaczynam się uczyć wysługiwania ludźmi.
Zaplanowałam sobie na jutro (i dzisiaj) tyyyyyle rzeczy
i oczywiście wszystko musiał trafić szlag,
bo ledwo sięgam ręką po jedzenie (a to już jest złe.)
Miałam zamknąć ogarnięcie adowo-kubowego prezentu,
bo jutro osiemnastkują,
tymczasem skrupulatnie musiałam powierzyć wszystko w łapki kogoś ogarniającego życie.
Zachowam się jak reszta - macie kasę i zróbcie coś z nią.
I chwała, że są jeszcze tacy ludzie, którzy mówią 'spoko, nie ma sprawy',
albo pchają się do pomocy sami.
To może trochę patologiczne, że lubię tak robić wszystko sama,
ale wiem, że wtedy zostało zrobione najlepiej
i mam satysfakcję jak mało kto.
To dobrze, że jestem niezastąpiona
-znaczy, że ja jeszcze coś znaczę,
że jestem potrzebna.
Właśnie z takich rzeczy czerpię radochę,
a swoimi drobnostkami nie lubię się dzielić (są tylko moje).
Cóż ... mam nadzieję,
że uda mi się jutro wpaść na chwileczkę na imprezę,
bo czekałam już na nią dosyć długo
(tyyyyyyle dni od ostatniej osiemnastki).
Znacie jakieś sposoby na cudowne ozdrowienie ?
p.s. módlicie się za mnie mocno,
bo oprócz tego, że choruję
to cały przyszły tydzień jest wypchany jakimiś boskimi
egzaminami, maturami i etc.
a jak się przekonaliśmy dzisiaj po raz kolejny...
magiczne rozmowy z tym u góry
zawsze przynoszą piękne rezultaty.
Maćkowi gratuluję jeszcze raz !
i dziękuję wszystkim, którzy się o mnie martwią
i biorą na siebie garstkę mojego życia :)
p.s.2 Piszcie do mnie jak najwięcej, bo nudzi mi się okrroooopnie
i brakuje kontaktu z rzeczywistością (trochę mi odwala).
U mnie za oknem tak śmietanowo
i właściwie wygląda na zimno,
więc łapcie 'ciepłą' piosenkę: