Są trzy wersje - moja, wasza i ta prawdziwa.
Nawet nie wiem eh. Czy znowu mam ułożyć swoje życie by komuś było dobrze? Czy może dalej brać to co los mi podsyła pod nos, tak za darmo. Takie możliwości mało kiedy przychodzą same, często trzeba po nie siegnąć z wysiłkiem. A teraz ja moge powiedziec tak i isc dalej tą drogą która mi pasuje, No albo moge powiedziec nie i czekać dalej, na piękne chwile, ułożyć sobie życie jakoś inaczej na nowo, zacząć coś w ogóle innego. Czekanie mnie przeraża, a niby mam anielska cierpliwość. A w sumie.. Ja nic innego nie robie tylko czekam. I żyje.
Kartka z 'za' i 'przeciw' chyba będzie mi potrzebna. Cieżko jest podjąć jakakolwiek decyzje. Szczególnie, ze nie jestem osoba która patrzy tylko na siebie. Lubie gdy inni wokół są szczęśliwi. Tylko czy każdy chce żebym to ja była szczęśliwa? Czy moje czekanie jest warte cokolwiek? Niby juz raz spojrzałam tylko na siebie, to pod siebie ułożyłam życie, czy raz wystarczy by wziąć to co los daje? Moze skoro daje, to znaczy ze to jeszcze nie koniec, moze jeszcze ma jakies asy w rękawie. Szkoda ze nie moze byc tak jak ja bym chciała albo chociaż tak by było pół na pół, żebym to nie tylko ja musiała z czegoś rezygnować. Żeby każdy musiał postarać się dla drugiej osoby. Czasami warto jest sprawić komuś miła niespodziankę, miły gest, okazać szacunek i zrozumienie.
Dobranoc.