Zachód Słońca zapowiadał się bajecznie
Statki z turystami wypływały w Morze
Woda kojąco uderzała o moje stopy.
Zaciekawiona obserwowałam meduzę,
Która przybiła do brzegu wraz z przypływem.
Niebo zabarwiło się wspaniałymi odcieniami
Czerwieni, pomarańczu, różu i fioletu,
Moje zmysły uspokajały się
Wewnętrzna bogini z radością podskakiwała.
Szum delikatnych fal owiał mnie z każdej strony
Zatraciłam się w naturalnym pięknie polskiej natury...
Mewy wirowały w powietrzu
Dawały mi niewypowiedziany symbol wolności.
Gdzieś zza pleców dochodziła mnie kakofonia dźwięków
Wiecznie tętniącego życiem miasta
A ja zatrzymałam na chwilę swój bieg,
Zwolniłam tętno swojego życia,
Zatopiłam się w uroku niepowtarzalnych widoków...
Słonawe kropelki morskiej wody
Wraz z bryzą obmywały moją twarz
Pozbywały się oznak zmęczenia i utrapienia,
Dawały słodkie ukojenie,
Niosły spokój...
Cała ta otoczka zawsze działała na mnie w ten sposób
Magicznie wpływała w moje wnętrze,
Jednoczyła mnie z pięknem,
A życie zamieniało się w delikatną falę przypływu...
Właśnie w tym miejscu rodziły się moje pomysły
Nabierałam pewności siebie
I czułam dumę...
Tak, byłam dumna
Ze stoję na skrawku polskiej ziemi
O którą walczyli moi przodkowie
I była to ziemia cudowna
Stykająca się z cudownym morzem...
Po prostu- pokochałam ten kraj.
Oczywiście: tekst mój ;)
Jutroo do pracy... Kolejny ciężki weekend.