Kolejnego dnia kiedy mama jeszcze drzemała, z jej znajomymi umówiliśmy się na wschód słońca, który zaczynał się chwilę przed 7 rano. Mimo, że sen miałam lekki to Ona usłyszała pukanie do drzwi. Szybko się ogarnęłam i poszliśmy na plaże. To był mój pierwszy wchód słońca od wielu, wielu lat. Dostałam piwko i mogłam się ze spokojem uśmiechać przez cały dzień, bo sprawiło naprawdę ogromną radość. Ten dzień, to był dzień dla Barcelony, czyli szybka podróż pod ogromną Sagrada La Familia, ogromna bazylika w stylu neogotyckim, której projekt przejął Antoni Gaudi. Przeszliśmy do punktu widokowego na katedrę i tam w chwilę udało Nam się we troje zgubić pędzącą, przewodnik Ewę. Przy otoczonej tłumami bazylice trudno było znaleźć Naszą wycieczkę, za to bardzo dobrze było widać Pana Jerzego opowiadającego historie budynku Francuzom. Gdyby nie telefon do znajomego pewnie tak byśmy krążyli. Kiedy stanęliśmy już grupą w komplecie koleżanka mamy z boku napomknęła mi, że przewodnik właśnie mówi o posągu całujących się mężczyzn, która jest symbolem zdrady Judasza. I tu powiem, że to było jedyne miejsce, którego zainteresowana byłam zwiedzaniem od środka, a tego dnia okazało się, że w planie wycieczki nie jest to ujęte. Szybka przerwa na pamiątki, załapałyśmy z mamką po magnesie i do autokaru na szybką przeprawę do Parku Guell z ogromną ławką zaprojektowaną przed Gaudiego. Tamtędy chodziliśmy sami. Park bardzo ciekawy, ławka z małych ceramicznych kolorowych płytek ujęła moje oczy, choć w większości zajęta przez siedzących turystów. Z resztą, cała Barcelona jest tak zaludniona, mimo że sezon mknie ku końcowi. Ale ten okres jest najlepszym do zwiedzania tam, dlatego że temperatury nie zabijają. Zbiórka przy autokarze i jedziemy dalej, przebrnąć uliczkami do katedry św. Eulalii, którą zamordowano brutalnie w wieku 13 lat. Tam nie weszłam, ale dowiedziałam się, że od lat w środku żyje 13 gęsi upamiętniających jej życie. Po zwiedzaniu tej katedry dostaliśmy czas dla siebie, wszyscy się rozeszli, a my z mamą klasycznie zabrnęłyśmy między wąskie uliczki. Mimo, że mam dobrą orientację w terenie to trochę zbłądziłam, ale dzięki temu zupełnym przypadkiem udało Nam się trafić na mural z małych ceramicznych płytek, na których każda miała inne zdjęcie a ułożone razem przedstawiały całujące się dwie osoby. To szczerze było najlepsze co zobaczyłam w tamtym miejscu. Kolejne dwa dni było zwiedzanie fakultatywne, na które nie pojechałyśmy, do Tossa de Mar i Montserrat. Tego drugiego dnia wolnego, kiedy wycieczka pojechała na fakultet, niestety spotkała ich ulewa. I to był jedyny dzień kiedy pogoda zrobiła się dla Nas kapryśna. A My, zdążyłyśmy wrócić do hotelu w chwilę nim się na dobre rozpadało. Powrót do domu daje mi się we znaki... wróciły moje natrętne myśli. Nienawidzę tu być. Pozdrawiam :p
19 WRZEŚNIA 2023
19 WRZEŚNIA 2023
19 WRZEŚNIA 2023
19 WRZEŚNIA 2023
8 WRZEŚNIA 2023
6 WRZEŚNIA 2023
6 WRZEŚNIA 2023
4 WRZEŚNIA 2023
Wszystkie wpisy