photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 21 LIPCA 2014

Prometeusz - J. W. Goethe

Prometeusz - Johann Wolfgang Goethe

Zakryj twoje niebo, Zeusie z
asłoną chmur 

I ćwicz się niby mały chłopiec, ciskając do celu 
W wysokie dęby i w szczyty gór; 
Ale musisz zostawić mi ziemię moją 
I moją chatę, którejś nie budował, 
I moje ognisko, którego żaru zazdrościsz mi. 

Nie znam nic biedniejszego pod słońcem jak wy, bogowie! 
Żywicie nędznie cząstkami ofiar i dymem modlitw wasz majestat, 
Cierpielibyście biedę, gdyby nie dzieci i nie żebracy - 
Ci głupcy, pełni nadziei. 

Gdy byłem jeszcze mały i pojęcia nie miałem o rzeczach, 
Zwracałem zabłąkane oko ku słońcu, jak gdyby tam w górze 
Istniało ucho czułe na moje skargi, istniało serce podobne mojemu, 
Litujące się nad prześladowanymi. 

Któż mi dopomógł przeciw bezczelności tytanów? 
Kto mnie ocalił od śmierci lub od niewolnictwa? 
Czyż tego wszystkiego nie dokonałoś sarno, 
O święcie płonące serce? Płonące, dobre i młode, 
Czyś, oszukane, dzięki czyniło t
emu, co śpi tam w górze? 


Mamże czcić ciebie? I za co? 
Czyż kiedy ulżyłeś cierpieniom choć jednego obciążonego? 

Czyś ty kiedy otarł łzy chociaż jednemu znękanemu? 
Czyż mnie na męża nie wykuły czas wszechpotężny 
I los odwieczny, moi i twoi panowie? 

Myślałeś może, że nienawidzę życia, że ucieknę na pustynię 
Dlatego tylko, że nie wszystkie sny moje dojrzały kwiatami? 

Siedzę tu oto i lepię ludzi podług mojego obrazu, 
Ród, który będzie do mnie podobny 
W cierpieniu i w płaczu, w używaniu i w radości, 
I w tym, że tobą będzie gardził jak ja! 




rzeźba Scotta Eatona


Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika siegel.