Fatum

   Przecierając posuwistym krokiem podłogę liczyłem na to, że uda mi się wypolerować panele i przywrócić im dawną świetność. No przynajmniej na odcinku kuchnia-sypialnia. Jednak pech chciał, że jak wszystko w życiu, to również wymagało większych nakładów energii. Podobno bez pracy niema kołaczy, zatem kto mi wyjaśni skąd ci smarkacze biorą kołaczyki skoro nie pracują. Rzecz jasna i niektórym wiadoma, prawdą jest to, iż przysłowia są słabym sposobem na wyjaśnianie sobie sensu świata. Przy poznaniu ich wystarczającej ilości okazuje się że istnieje wiele sprzecznych ze sobą powiedzeń. Chociaż jakby się nad tym kolejny raz zastanowić mają one na celu zilustrowanie życia, które jest pełne sprzeczności.  Tak generalnie to koniec końców wychodzę z założenia, że życie to zero przedstawione za pomocą skomplikowanego równania. Ma ono mnóstwo plusów oraz minusów, w każdym razie bilans jest zerowy. Ci, który są szczęśliwi i oceniają bilans życia na plus, lub analogicznie na minus, to najprościej w świecie banda idiotów nieumiejąca liczyć. Chciałbym nie umieć liczyć. Niestety umiem, dzięki temu jestem zbalansowanym człowiekiem. Zbalansowanym, dobre słowo, zupełnie jak posiłek, który zamierzam wyciągnąć z lodówki. No i w tym momencie rozpoczęły się kręte i długie schody do serca piekieł. Moją idealną matematyczną harmonię zburzył brak zbilansowanej, zbalansowanej zawartości urządzenia chłodzącego. Ogórek kiszony, co prawda smaczny, w praktyce jednak nie łączył się w żaden sposób z mlekiem, warto nadmienić że mleko w kartonie, nie dość że niewiele ma wspólnego z mlekiem to jeszcze po upływie terminu ważności  nie jest specjalnie apetyczne. Mimo, że można było je wyłupać łyżką z opakowania, to do spożywczego twarożku miło jeszcze daleko.

   Posiadam nieodparte wrażenie wiszącego nade mną fatum.
Kiedy już ma być lepiej, kiedy ma na chwilę się przejaśnić i daje mi to siłę by przeżyć jeszcze trochę tej nieustannej katorgi. Nagle wszystko trafia szlag.
Niema tutaj miejsca na gniew, ponieważ jak mam być wściekły na siebie, skoro niczego nie zawaliłem.