chyba nikogo nie zaskocze, mowiac, ze znowu sie rozchorowalam.
tym razem duzo gorzej i duzo powazniej niz ostatnio.
od soboty jestem przyklejona do łóżka.
wczoraj mogłam wreszcie sie ruszyc na 3godziny, i wyskoczylam do dzasty i OLI!
po roku czasu, w koncu mialysmy szanse sie spotkac.
zwolnienie do piatku,
w sobote 11godzin, chyba nigdy mnie tak nie cieszył cały dzien w pracy.
a tak poza tym?
nie wiem czy to dobrze czy nie, ale bez rewelacji.
i chyba zaczyna mnie to meczyc.
"Pesymizm pozwala oszczędzić sobie rozczarowań."
Douglas Hulick