527.kuter.

tak to już jest, że nie potrafię długo przeżyć bez fotobloszka. jeszcze wczoraj deklarowałam, że NIE, nie dodam już żadnego wpisu, no ale jednak.

wróciłam z Murzasichla. obóz był boski. pozdrawiam pana Marcina, mojego gitarowego guru, boga, mistrza i mentora, dzięki któremu teraz wymiatam i ogarniam, co gram.

ogólnie ludzie byli w porządku, może poza pewnym incydentem z pewnym człowiekiem (nie to, o czym myslicie, tumany -.-). no ale może lepiej, że wyszło, jak wyszło, tzn nie wyszło (nam), lepiej, bo odległość  jest duuża, a po Twoim popisie, wiem, że nie jesteś mnie wart.

wracając jeszcze do aspektów technicznych owego wyjazdu, nauczylam sie naprawde duzo, nie tylko na gitarze. w praktyce, grałam na wszystkim. kocham gitary. klasyk jest taki ciepły i delikatny. akustyk ostry i wyraźny. na elektryku można zdziałać cuda. uwielbiam bass. a w perce po prostu jest moc! <sideri nakurwiaaaaa!> xDDD

wczoraj jakże emocjonująca i burzliwa wymiana poglądów...

moja nieufność względem Ciebie rośnie, za każdym numerem tego rodzaju.

wiedz jedno, że ja się nie dam, i mną się nie zabawisz (mówię to tak na zaś, bo nie wiem, co Ci w głowie siedzi i jakie masz pomysły).

chcę, żebyś był dobrym człowiekiem, wiesz?    

chcę tego dawnego Michała, kochanego przyjaciela, do którego miałam bezgraniczne zaufanie... :(