Wieczór, 22:30. Niby miałam się uczyć bo zostało niewiele czasu i jakoś tak przestać o tym myśleć, oderwać się. Jednak są czasami dni i noce, które pozostają w nas przez długi czas, a może nawet pozostaną do końca, sama nie wiem... W każdym razie, gdy zaczyna nam czegoś brakować, mimo, że było to pierwsze i raczej ostatnie, gdy zaczynamy tęsknić, choć wcześniej nie tęskniliśmy i nawet nie przyszłoby do głowy, że można tęsknić za kimś, za czymś, za... za tym za czym nigdy nie tęskniliśmy i się tego nie spodziewaliśmy... - tak - coś jest na rzeczy, tak myślę. Jeszcze gorzej jest, gdy nie masz pojęcia jak jest po drugiej stronie. To zabawne jak człowiek staje się obojętny, gdy jest trzeźwy i jak niewiele mówi, ale czy pijany rzeczywiście, mówi prawdę? Sama nie wiem, myślę, że zależy od człowieka, może niektórzy najzwyczajniej w świecie chcą Cię owinąć wokół palca, bo znają bardzo dobrze Twoją naiwność, cóż, może... TY bierzesz wszystkie słowa do siebie i wciąż myślisz, a co gorsze, to wszystko Ci się śni po nocach, a Ty nie możesz już nic zrobić, phi, czekasz na więcej, a w głośnikach wciąż lecą piosenki, które idealnie opisują Twój stan, to co masz w głowie, mętlik, totalny burdel, a gdy zaczynasz już cokolwiek zmienić, układasz wszystko, sprzątasz ten cały bałągan, to wraca i znów się zatracasz... Czekasz, ja też czekam...
Więcej nie wiem i nie pytaj mnie o to już,
czy w ogóle cokolwiek
i czy między nami jest magiczne coś tam.
Zmieńmy level, poukładam go z Twoich ust,
nie będziemy się pytać żadnych mądrych głów
czy tak wypada i można...