photoblog.pl
Załóż konto

Głowa od rana mi pęka. 

Kolejna nieprzespana noc za mną.

Już nie wiem, czy to przez dwa sierściuchy, czy przez nadmiar myśli.

Nie wiem co mi się śniło, nie pamiętam. Budzę się z niepokojem, z nadzieją zerkam na telefon.

Czego ja tam szukam?

Ććśśś.. Nie przyznam się czego. Nie chcę. Wolę stwarzać pozory.

Proszę, dość.

Czuję się źle ze sobą. Mam wrażenie, że brud oblepia całe moje ciało. Alkohol nie jest żadnym wytłumaczeniem. Nikt nie powinien wyciągać swoich łap w moją stronę. Niedobrze mi. 

Patrzę na siebie z niechęcią. Naiwne dziecię zawsze się sparzy. Jeśli jednak ktoś zapytałby mnie, co wybieram, byłby to wrzątek wylany na stopę, a nie dotyk cudzych dłoni.

Może to moja wina? Może nadaję się jedynie do wykorzystywania mojej naiwności?

Nieważne.

Słyszę jedynie, olej, zdarza się. Okej, olewam.

Po prostu chcę to z siebie wyrzucić.

Jestem naprawdę zmęczona. 

Nie mogę nikomu powiedzieć, że.. że odrobinę tęsknię. 

Słodki Jeżu w pomarańczach, zabiliby mnie. Moją głupotę by wspominali jeszcze przez lata.

Więc zamykam się i duszę wszystko w sobie. 

Zacznę łykać tabletki nasenne.

Wzdycham cieżko, patrząc w okno. 

Może po prostu spotkaliśmy się w złym czasie? Naiwne nadzieje, że to mogło się udać.

Śmieję się w sobie, na samo wspomnienie, jak bardzo potrafiłeś mnie doprowadzić w sekundę do szału. 

Może i ja potrzebuję pomocy? Zastanawiam się nad tym coraz częściej. 

Trochę się wstydzę, trochę boję, trochę wierzę, że inni mają większe problemy.

Kiedyś to było, a teraz to jest, ale i tak nie ma.

Jako młody człowiek, obserwujący rodziców moich znajomych (moi są po rozwodzie, ja jestem wpadką) postanowiłem, że będę jak Oni. Nie będę się poddawać, wyrzucać relacji od razu do kosza, że każdy zasługuje na drugą szansę, że warto wierzyć i walczyć i.. I Bobrze, jak ja teraz tego w sobie nie lubię! To w połączeniu z pokładami empatii, sprawia, że non stop oglądam się za siebie. WSZYSTKO KURWA PRAGNĘ NAPRAWIĆ. Teraz, jak zepsuje Ci się samochód, kupujesz nowy! Robi tak większość ludzi. A ja jestem tym człowiekiem, który by przy nim grzebał. To jak w tych wszystkich dowcipach, starych filmach, gdzie chłop grzebie przy samochodzie, nie chcąc słyszeć o kupnie nowego. Choćby miał go pchać codziennie rano, on to naprawi i będzie tym jeździł. Może w końcu poprosi o pomoc mechanika, ale też z wielkim bólem i urażoną dumą. Ktoś obcy ma pomóc? Czy to się uda? Niczym Andy Anderson, który wszystko wie najlepiej, przeżył wszystkie wojny, naprawił czołg i sam trzymał choinkę na święta!  Później rzuci pracę nad tym samochodem w kąt. W dupie z nim, ale nowego wciąż nie kupi. Pojdzie obejrzeć, nawet się przejedzie, ale wciąż będzie czuł tęsknotę za starym, sprawdzonym.. I znów wraca do niego. Podchodzi do niego od innej strony, chętniej korzysta z pomocy i.. I albo się udaje, albo rozżalony oddaje go na złom.

 Mam wrażenie, ze ja tak robię z każdą relacją. Uparcie próbuję coś jakoś naprawić, może się uda, może coś.. Inne samochody mi się podobają. Jaki piękny kolor, ale sportowy wygląd, ależ przyspieszenie, a ten jaki ma świetny wygląd w środku! Ten mat zapiera dech w piersiach, tym można by gdzieś z przyjaciółmi wyjechać! Sprawdzam, wsiadam, czasem uda się nawet gdzieś przejechać, ale później i tak wracam myślami do tego, który stoi pod domem. Wzdycham na wspomnienie podróży, marszczę nos, wspominając ile razy się rozkraczył, ile razy zaciśnięte w pięści dłonie uderzały w kierownicę..

Bella w "Zmierzchu" też miała swojego gruchota. Troche czasem odczuwała wstyd, ale jednak był jej. 

I właśnie stoję sobie gdzieś na rozdrożu. Patrząc w jedną stronę widzę Ciebie. Nie umiem jednak podejść. Robiłam to już. Pierwsza ruszałam ku Tobie, potykając się. Może po cichu wierzę, że sam kiedyś choć się odwrócisz i uśmiechniesz? Chociaż opowiesz mi, jak walczysz o siebie? Powiesz, jak bardzo się starasz, jak pomimo upadków i wątpliwości idziesz do przodu. A ja wtedy poślę Ci uśmiech i podziękuję. Podziękuję za to, że chcesz być szczęśliwy. Poczuję wtedy zapewne ukłucie zazdrości, że kiedy byliśmy blisko, nie udało mi się Ciebie do tego przekonać. Dopiero nienawiść do mnie zmotywowała Cie do działania. Ale to nic. Zamrugam, bo miękka buła ze mnie i zapewne łzy zechcą popłynąć po moich policzkach. Chyba nigdy aż tak się przed sobą nie otwieraliśmy. Żadne nie widziało łez tego drugiego, choć zapewne wzajemnie je wywołaliśmy. 

Nieśmiało wyciągam dłoń, palce drżą.. Cofam ją zaraz. Czuję się, jak w klatce. Co właściwie mam robić? 

Postanawiam dać Ci czas. Ja za bardzo się boję zrobić ten pierwszy krok. Może kiedyś nasze drogi się ponownie spotkają. Może będą biegły obok siebie, może jedynie się przetną, a może okażą się ponownie tą samą.

Problem polega na tym, że to ja boję się ruszyć. Stoję na tym rozstaju dróg i nie wiem. Niepewna, burzliwa, pełna obaw przyszłość, ale już odrobinę znana i wywołująca zapewne nie jeden uśmiech, czy coś zupełnie obcego? 

Chcę i nie chcę.

Wiem, że to powinno zostać przekreślone, ale to był mój samochód! 

Może nie jestem najlepszym kierowcą, na pewno nie umiem parkować. Tragicznie mi to wychodzi!

Powodowanie wypadków za to doskonale. Jestem idealnym przykładem, że podobają mi się samochody, ale nie do końca potrafię się z nimi obchodzić. Działam zbyt gwałtownie, brak mi cierpliwości. 

Dlatego na razie będę na nie jedynie patrzyła . Może posiadanie swojego zwiastuje katastrofę? Dosłownie i w przenośni. (Nie najlepszy ze mnie kierowca.)

 

"Nie bój się to tylko ja, kiedy nie wierzę już w nic 

I chcę się poddać, a strach znowu zapukał do drzwi 

Już nie spotkamy się w snach, przegryzam wargi do krwi 

Rzuciłaś ostatni czar, już nigdzie nie chce nas nikt"

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=vhtkM9KcqUU

 

A sick figment of your imagination.

 

Dodane 6 LISTOPADA 2020
343
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika sickfigmentofyour.