Masakra. Szkoła już nie długo.
Nie no ja nie mogę!
Dzisiaj z Patrycją i jej bratankiem idziemy na spacer. Masakra.
Z tego co ona mowi, to to dziecko jest okropne.
Uczy się chodzić, więc trzeba łazić za nim i go trzymać będąwszy zgiętym w pół.
Masakra!
Wczoraj dzwoni do mnie kolega i mówi:
- Przyjdź gdzieś tam, bo będziemy pić.
A ja na to uradowana myśle se: Super, darmowe procenty.
Więc zadzwoniłam po Patrycję i poszłyśmy tam.
Przychodzimy, a Karol:
Wzięłyście kasę na piwo?
A ja: hę?
A on że przecież mi mówił. Masakra.