nawet jeśli zepsuję wszystko inne jak zwykle, to jak tylko przyjdziesz, ten cały ból zniknie i wiem, że muszę unieść, by słuchać tej melodii, krzyku samotnych serc, rzuconych na chodnik. byłem taki głodny uniesień, doznań, uczuć, że dziś ktoś moje serce musi podnosić z bruku. tym bardziej, że nie kończąca nadzieja na zmiany sprawia, że rozrywam zasklepione rany. kiedyś zostaniemy sami, cała zawiść wokół runie, a ja będę taki dumny, bo to rozumiesz.