Staram się nie myśleć o nim. O tym co teraz robi i czy odpisze, jeśli zapytam co słychać. Nie chcę zastanawiać się, czy jutro go spotkam i czy zamienimy kilka słów. Próbuję zapomnieć o tym, że jest w mojej głowie, na wierzchu wszystkich niezałatwionych spraw. Chcę uniknąć myśli o jego oczach, uśmiechu i ruchu. Chcę uciec i zapomnieć, a wtedy On pojawia się wszędzie i uśmiecha się myśląc, że wszystko jest w porządku, a przecież znów doprowadza moje serce do bólu, znów łamie każdą z obietnic. Znów spogląda na mnie z góry, a ja mięknę i wmawiam sobie, że nie wszystko stracone.