Tęsknię, za tymi wszystkimi prostymi rzeczami. Nie, żeby teraz było źle ale w zastraszającym tępie zbliżamy się do poziomu hard.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo różnisz się od innych. Niekoniecznie pozytywnie. Nie zawsze. Siedząc sama mam ochotę rzucić wszystko w cholerę z wysokości dachu. Ale dach zapląbowali i jeszcze nie znalałam sposobu, żeby znowu tam wejść.
Tamto było, minęło i wiem - czuję - że więcej nie będę miała ani motyli, ani tego całego cholernego zaangażowania i radości na widok choćby autobusu. Z drugiej strony - niedoceniana i pomijana czuję się nawet reraz. Bardzo chciałabym się mylić, albo chociaż zmienić podejście.