I am the last
The one who holds on past
Clinging on something we used to have
I am the last
The one who chose this path
To walk among the world of shadows
Always one for sorrow
Never one for love
Two souls destined to failure
Right from the start
It was always one for sorrow
Never one for love
Two souls set for departure
Before the nightfall
And here I stand
Devoid of faith, bereft of hope
Unable to break the walls around me
And here I stand
Shell of a man from past
Condemned to world of resentment
It took two to summon the thunder
One to bring down the rain
Two to torn all asunder
One to suffer the pain
Two to crush dreams and wonders
One to lose everything
All once beautiful and sacred
Nothing but in vain.
Zastanawiam się dlaczego ludzie są takimi egoistami - po prostu myślą tylko o sobie a cała reszta to tylko otoczenie. Zawsze tylko ja, ja i JA, czyżby nie zdawali sobie sprawy, że ich życie jest całkowicie uzależnione od innych? Poza tym ludzie pragną aby tylko z nimi się liczyć, aby im współczuć i ich wspierać, jakby nikt poza nimi nie miał przykrych wspomnień czy nie zaznał bólu. Chyba każdy pragnie nowego początku kiedy coś nowego dzieje się w jego życiu - po co więc przywleka przeszłość? Po co mówi zatem o swoich nieudanych próbach odnalezienia się na ziemi, o przykrych wspomnieniach? Ludzie albo żyją sentymentem i wystarczy im tylko ta przeklęta iskierka aby znów zaczęli żyć wątpliwą glorią dni minionych, chociażby na chwilę albo po prostu są egoistycznymi masochistami, któzy chcą rozpamiętywać swój własny ból w nieskończoność. Bywam pytany o to dlaczego palę mosty a ja po prostu odpowiadam, że z czystej przyzwoitości i szacunku do nowych osób odcinam się od przeszłości. Bywają dni, że nadludzkim wysiłkiem jest utrzymanie tego co było w ryzach wspomnień tak, aby to nie wracało i nie niszczyło niczego. Ten utwór dedykuję po częsci sobie a po części bardzo bliskiej mi osobie ponieważ na początku nasza znajomość tak wyglądała. Smutne jest to, że nie umiem całkowicie jej okazać uczuć chociaż bardzo się staram. Może kiedyś mi się uda.