Miałam wczoraj podsumować rok jak robię od dawna ale byłam u chłopaka na sylwestrze i tak jakoś wyszło.. teeehehehe
Tak więc..
Początek roku był dla mnie ciężki ale po obozie w runowie wszystko wróciło do normy.
W maju miałam zamiar wziąć się za Ferdka ale to Ferdek wziął się za mnie co się skończyło wstrząsem mózgu i wielkim limo na całym oku. W końcu po wykurowaniu się wsiadłam na niego na skoki.
Dostałam wiele bardzo opłacalnych propozycji ze stajni, miałam świetną jazdę skokową z Hamletem, miałam jechać na zawody ale nie wyszło, ruszyłam dupsko w wakacje do pracy, poznałam wielu świetnych ludzi, zżyłam się z niektórymi, ZDAŁAM BRĄZOWĄ ODZNAKĘ JEŹDZIECKĄ NA FANULI o czym marzyłam, usłyszałam wiele pochwał od trener dotyczących mojej pracy z moim koniem np. '' Ty i ten koń to jedność! '' to mi w głowie zostało : 3 pojechałam tą odznakę na przyzwoite noty mimo, że 4 GODZINY PRZED zostałam staranowana przez konia pociągowego FIONĘ i dostałam po wszystkim po czym się dało, miałam pękniętą kość, do dziś zostało mi wgniecenie na kostce, którego nie czuję i spuchnięta kostka, na której ból czuję 2 razy mocniej i wyraźniej, jak już mogłam chodzić i biegać zostałam zgnieciona przez KANAPKĘ OLESIA.. -.- czego skutkiem była ponowna kontuzja kostki, poznałam Duszka, który wkręcił mnie w harcerstwo, poznałam tam wielu WSPANIAŁYCH LUDZI i mojego obecnego chłopaka, którego cholernie mocno kocham! Rozpoczęłam pracę z Romanem i idzie nam b. fajnie, dowiedziałam się, że dzięki tak długim stażu z końmi ( jeżdżę 7 lat) idzie mi świetnie z tym i owym, przeprowadziłam się do zajebiście dużego domu, którego nienawidzę i w którym się gubię... poznałam się na kilku osobach, odnowiłam przyjaźnie, polubiłam DZIECI i stałam się troszku bardziej cierpliwa... I MIŁA.
Dziękuję, pozdrawiam.