Witaj mój drogi czytelniku. Zrób sobie herbaty, usiądź wygodnie i wysłuchaj moich zawodzeń.
Wigilia szkolna. Moja ostatnia wigilia w obecnej szkole. Prawdą jest, że moja klasa nie jest ze sobą zgrana, jednak każdej z tych osób będzie mi w jakimś stopniu brakować za rok. Wszystkie dziewczyny płakały, a nasza wychowawczyni powiedziała że to jej ostatni rok nauczania, więc bóg podziękował jej, zsyłając jej taką klasę jak my. Urocze, prawda ? Szkoda, że większość słów przez nią wypowiadanych to kłamstwa. Potem życzenia, najbardziej kłamliwa uroczystość jaką znam. Dzielisz się z kimś opłatkiem, ktoś życzy Ci wszystkiego najlepszego, a w jego oczach widzisz kipiącą wręcz nienawiść. Jeszcze słowa ' przepraszam za wszystko co kiedykolwiek Ci zrobiłem, jeśli coś takiego się zdarzyło '. Och oczywiście że nic takiego nie miało miejsca. Przecież kłamanie, wyzwiska, to normalna relacja 'kolegów' z klasy.
Wczoraj miałam okazję być na urodzinach mojej znajomej. Było mi źle, więc sporo wypiłam. Niestety skótek był taki, że zrobiło mi się jeszcze gorzej. Zbierało mi się na płacz, na lament, więc schowałam się pod stołem w pokoju, aby nikt mnie nie znalazł. Tam spędziłam jakieś 1,5 godziny. Nikt nawet nie zauważył mojego braku, co trochę mnie zasmuciło.
Depresja mnie dopada, och okrutna dwubiegunowość. Leżałąbym tylko w łóżku i słuchała smutnej muzyki. Ostatnim czego teraz pragnę to święta..
Nigdy więcej tego nie zrobię. Nigdy więcej nie skaleczę już umyślnie mojego ciała. Ale muszę przestać jeść, nie jedz tyle ty tłusta suko.