Wiecie co?
Kocham ten stan, który udowadnia mi, że jak już wpadnę w jakieś bagno to...
Zawsze
ZAWSZE
Coś pęka, coś mówi mi że osiągnęłam ten dziwny limit smutku, zeruję się...
I znów jestem pozytywna, znowu jest dobrze, znów bawię się i cieszę ryja do szyby gdy jadę autobusem.
Przezyłam co miałam przeżyć i jest tak świetnie, ludzie to zauważaja.
Wrócił optymizm.
Wróciłam do życia.
Czuję się świetnie. Atrakcyjna. Bestialsko pewna siebie.
Podbiję świat.
~ Marta