Cicho... Zbyt cicho.
Duszę się.
Jem już tylko dym tytoniowy i toksyny.
Życie naprawdę może zjebać się tak z dnia na dzień?
Wczoraj wszystkim, dziś nikim, takie tam.
To życie śmieje mi się w twarz czy to ja jestem taka śmieszna?
Czy jestem aż tak przepełniona brakiem wartości, że można...
Z dnia na dzień... Zniszczyć plany i marzenia?
Kanado, żegnaj. Zgniję tu, w tym syfie.
Sama. Bo po co budować cokolwiek skoro i najpiękniejsze może NAGLE prysnąć?
Najwyraźniej to jest moje przeznaczenie, pozostać tym pierdolonym samotnym aspołecznikiem.
Tak myślę, że chyba nie zależy mi już na tych studiach.