To nie jest mój czas, zdecydowanie. Mam wrażenie, że wszystko jest przeciwko mnie.
Sytuacja ciągnąca się od kilku miesięcy w momencie kiedy miało mieć miejsce zakończenie, w dość wredny sposób przeciąga się, co gorsza, z nikłą szansą pozytywnego zakończenia.
Cień tej sprawy przykrywa mi całe piękno świata, a przecież hej! są wakacje!
Tak, są wakacje, którymi nie potrafię się cieszyć, gdyż wychodzi tu inna kwestia, która zmusza mnie do niechcenia wakacji. Paradoks. Z jednej strony chcę, żey trwały jak najdłużej, z drugiej pragnę już września.
Aspekt spełnienia w mojej osobistej sytuacji jest bardzo klarowny i jasny, ale jak zwykle nietrwały.
Są trzy rozwiązania. Albo za bardzo się przywiązuję, albo ja wszystko psuję, albo ludzie na których trafiam to egoiści, którym jestem potrzebna na jakiś czas.
HMMM czy jest sens się nad tym zastanawiać? - NIE WIEM.