Sprzedają swoją prywatność jak dziwki, a ja mogę swobodnie przetrwać.
Mam ochotę zawisnąć i na pożegnanie żwawo pomachać nogami.
Splatać, unosić, uginać.
Ostatnie ruchy, wagi większej niż te które były pierwsze.
Głęboki wieczorny wdech należy do Niej.
A Ona wyjada mi płuca.
Słowa to największy fenomen.
Idę donikąd.
"Gdybym miała taką osobę jak ja, moglibyśmy odrazu skoczyć z dziesiątego piętra"
Posiadam momenty, w których topię się w moim umyśle.
Często nie chcę, często pragnę.
Dlaczego Bóg złączył we mnie tyle sprzeczności?
Pląsam się po bramach i szukam odpowiedzi.
Kiedy życie staję się balastem, wyrokiem jest samobójstwo.
To tylko szatan.
Krzyż, którego nie potrafimy unieść, lub ten co od momentu poczęcia leży na gruncie.
Musze hamować krzyki. Musze odtrącać kochankę.
Cień nocy wydaję się tak pociągający.. Śmierć rozpala żar, który napala mnie do granic możliwości.
Zwierciadło tłumi już światło.
Potłukło się.
Przegrało.