Skrzywdź mnie. Przyciśnij mnie do muru i okładaj ciosami, bądź nieprzewidywalny. Rób tak, bym nie była w stanie Cię unieruchomić. Każdej godziny, przybądź piętnaście minut później i gaś na moich nadgarstkach każdego wypalonego papierosa. Co noc wiąż mnie i nie karm, a gdy zacznę krzyczeć, pokaż mi, że nic nie widzisz. Nie potrafisz patrzeć. Budź mnie rozpalonym prętem gdy słońce rozwinie swe skrzydła. Dopnij łańcuchy do łóżka i oplataj wokół mojej szyji. dwadzieścia minut po zachodzie zacznij mnie podduszać. Pokaż mi, że zbliża się noc i zrób szkłem tysiąc głębokich ran na moich udach, każ mi spijać krew, którą mi podarujesz. Wysyp ze mnie każde dobre wspomnienie, a do pudła wrzuć węże. Utnij mi język, każ mi milczeć! Wbij nóż w moje podbrzusze, postaw się i pokaż, że tylko z Tobą mam się pieprzyć. O każdej porze pokazuj mi, że jestem nikim. Ignoruj moje wołanie o pomoc. Obojętność w Twoich oczach, moim wymarzonym widokiem. Ale błagam kochaj, bo bez Ciebie umieram.