W roku 89 nadeszła dla Polski wielka zmiana... ludzie uwięzieni w siatce jak ryby, żyjąc w świecie postpeerelowskim przyglądali się zachodowi nabierając kompleksów. Patrzyli jak ryby zza granicy, z lepszego świata karmią się kusząco wyglądającymi pokarmami a sami tłamsili się pośród sieci. Te nasze ryby zostają wypuszczone.. tylko żadna nie wie jak zdobyć ten inny, wspaniały pokarm...Ci ludzie wbiegli w wolne życie jak tłum na promocje podczas otwarcia Mediamarkt. (swoją drogą idealne ukazanie natury współczesnego skomercjalizowanego świata). Schemat życia dawnej i nowej Polski łączy się: TRZEBA zakładać rodziny; TRZEBA mieć pracę; TRZEBA się uczyć żeby mieć pracę. Ogólnie wszystko TRZEBA. To taka naleciałość po poprzedniej formie politycznej państwa :P. Problem w tym że te wszystkie starsze pokolenia, swoją wolność zdegradowały do poziomu niezależności w świecie przemysłu... skomercjalizowali się. Każdy ograniczył swoją wolę wolności do wizji wolnej ręki w karierze zawodowej. To myślenie pozostało i jest kontynuowane: my uczymy się od nich. Niestety, każdy widzi dążenia własnych rodziców(w zasadzie niedalekich przodków...). W perspektywie kolejnych pokoleń łatwo zauważyć: nasze matki i ojcowie słyszeli i widzieli jak ich rodzice walczą o wolność... sami walczyli o wolność i o pieniądze... my słyszymy jak walczyli o wolność i pieniądze.. a skoro wolność już jest... nam samym pozostaje tylko (teoretycznie) walczyć o pieniądze... Przez taki schemat myśleniowy - jest jak jest teraz. Ludzie pogubili się. Płaszczą się przed sobą wzajemnie. Student po studiach pracuje w Mc, często mając wyższe wykształcenie niż jego przełożony. Sposób w jaki żyjemy tak na prawdę odkłada się też w naszym myśleniu. Skoro od dziecka uczysz się jak usługiwać wszystkim... wykorzystujesz to w normalnym życiu. Schemat kariery przenosi się na życie społeczne, rodzinne, koleżeńskie. Dlatego właśnie powstają jakieś szablonowe postępowania odnośnie zachowań a rodziny - zamieniają się w małe firmy. Jak szef sobie nie radzi to zwali winę na pracowników, nie koniecznie bezpośrednio ale wiadomo że to oni odrabiają za jego błędy. Jesteśmy tak na prawdę nową generacją wychowaną na masową formę plastyczno-mentalną, którą się odlewa i która w takiej postaci ma już funkcjonować. Jeśli nie jesteśmy w stanie wybiec myślami ponad naszą formę, będziemy jak roboty, manekiny. Będziemy sterowani. Naszą formą a za razem panelem kontrolnym są właśnie rodzice urodzeni w latach 60-70 (z małą poprawką na datę zapewne, w końcu mnie tam nie było :P), a w zasadzie mentalność jaką wytworzyła ich generacja. To jest cała świadomość o której nawet nie jesteśmy w stanie sobie zwyczajnie pomyśleć bo nie jesteśmy jej świadomi(my=nasze pokolenia wychowani przez rodziców (formę do odlewu), oraz sama forma która nie jest siebie świadoma bo powstała nie przez ukształtowanie innej formy [np przez naszych dziadków i pradziadków], tylko przez swoiste samo-przeobrażenie i auto-rozbudowę po 89 roku).
Na początku, jak ruszyła cała gospodarka w nowej, niezależnej formie... jawiąc się na dość wysokim poziomie mass-media prezentowały w miarę godny styl, z zasadami etc. Nie musiały ubierać żadnej maski, by swoim wyglądem przypodobać się widzom, to one były szefem. Jednak w końcu z biegiem czasu "musiały" zacząć się płaszczyć społecznie i dostosować do reszty(znaczy do społeczeństwa). Stało się tak ponieważ głównym szefem w świecie karier okazał się być klient-odbiorca-autorytet-idol [ha! nasz klient? - Nasz pan!]. Wszelkie mody tworzące się przez prądy myślowe ludzi: piekarzy, dresów, alkoholików, dziennikarzy, księgowych, uczniów, jaraczy... nas... to wszystko, kształtowało te media. To wszystko kształtuje formę życia społecznego. To wszystko kształtuje stereotypy, sposoby myślenia pracodawców, działanie firm,to jest jedna wielka grupowa myśl[Viva demokracja! Chciejmy wierzyć że większość ludzi to Ci inteligentni!]. Skoro kariera ograniczyła pojęcie wolności, obrała też władzę nad poszczególnymi dziedzinami życia. Tak więc taka myśl stosowana jest jednocześnie w relacjach rodzinnych, koleżeńskich, partnerskich. Mamy grupę szablonowych działań, wachlarz uczuć do wyboru, stertę wytłoczonych fabrycznie myśli, ideologii, oraz drukowane na skalę masową plany i mapy życia. Dlatego np. teraz młode małżeństwa nagle się rozwodzą... Można to roztrząsać w szczegółach i wskazać jakieś tam przyczyny dlaczego akurat w tym wieku oni tak często chcą zwiać ślub i dlaczego im nie wychodzi. Jednak to co wtedy się stwierdzi to tylko kolejna schematycznie wykreowana myśl ogółu psychologów myślących nadal w tym samym karierowym świecie.
Nasi rodzice trafili po prostu do tej samej mentalnie grupy osób niedojrzałych społecznie. Nie z własnej winy - tylko w skutek świata w jakim sami się wychowywali i świata w jaki przeszedł ich wcześniejszy świat (jaki stworzyli... mniej lub bardziej świadomie... choć raczej mniej) a w zasadzie formy tego przejścia. Nie są dorośli w nowym świecie. No tak. Ale to ten przełom dwóch światów na to wpłynął. Wychowali się gdzie indziej a żyją w czymś co ma inną podstawę. Nam jest prościej bo mamy schemat wykreowany przez nich, poprawiany z dnia na dzień. Za razem nie mamy już tej wolności co oni. Śmieszne... bo pokazuje to tylko, że sami na siebie nakładamy te ograniczenia. Widocznie ludzie jako jeden organizm potrzebują granic. Później granice się zawężają, ludzie nie wytrzymają, łamią je... a później zakładają nowe. Śmieszne jest również to, że tworząc nowy, karierowy świat, zagubili się. Stracili niemal od razu nad nim kontrolę, zbudowali coś i nie wiedzą jak to coś obsłużyć. Co to znaczy dla nas? Tak na prawdę nic. Życie się toczy a my w wytłoczonej formie brniemy w nie coraz bardziej. Na szczęście z biegiem lat sami poznajemy mechanizm jaki nam narzucono i w końcu może uda nam się go zrozumieć... o ile wcześniej nie doprowadzimy do jego destrukcji... :)