photo by: Ewelina F.
Wielkanoc. Kolejne święta spędzone na "wspólnym obiedzie" i wpatrywaniu się w niekonczącą się otchłań monitora. Yay. Jednak porównując to wszystko ze świętami spędzonymi w "gronie rodzinnym", to muszę przyznać, że to najlepsze święta w moim życiu. Z małym szczegółem - jakby ten pierdolony staruch w postaci mojego ojca przestał rujnować każdą mile spędzoną bez niego chwilę. Mógłby w końcu wyciągnąć kopyta, tylko tego dla niego pragnę. Ale w tej chwili wyciągamy ciężkie działa. Grozisz nam? Popełniasz największy błąd swojego życia i słono za to zapłacisz. I zobaczymy kto komu "urządzi piekło w sądzie". Zostaniesz z niczym, zobaczysz.
Dni płyną za szybko. Jeszcze tydzień temu miałam wolne w pracy, zaczynała się przerwa wielkanocna na uniwerku...Muszę jeszcze powtórzyć, a raczej nauczyć się japońskiego, napisać esej z biznesu i zacząć wypełniać papiery na uczelnię japońską...Sęk w tym, że nie mam najmniejszej ochoty się za to brać. Nic nowego. Mój zastój trwa i chyba obudzę się dopiero na weekendzie. Dobrze, że jeszcze niecałe dwa miesiące i mam spokój. Tak na dobrą sprawę, to nie mogę się doczekać wizyty w Polsce, która nastąpi niedługo po zakończeniu drugiego roku. Ale nie, nie mam zamiaru jechać do domu rodzinnego. Obdagałam sprawę z najbliższymi znajomymi i tym oto sposobem przez tydzień będę w Puławach pomagając mojej koleżance przy konikach, z czego niezmiernie się cieszę :) Resztę wizyty spędzę w Warszawie, mam trzy osoby, które są chętne, aby mnie przygarnąć i się spotkać. Będzie miło :) Fakt, że RyanAir udostępnił połączenia z Liverpoolu do Lublina tylko ułatwia całą sprawę. Aby do maja!
Tak przy okazji: ASDF, ku przestrodze innym uczulonym na Internet i jego jakże "niepoprawne" użycie.