photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 LISTOPADA 2012

15/11/2012

Myślę, że mama zrobiła mały kroczek do przodu. Nadal przejmuje się brakiem pracy, ale powoli zaczyna oswajać się ze środowiskiem. 

A ja? Cieszę się, że mama jest na miejscu. Ogromny głaz spadł mi z serca, tylko wkurwia mnie to, że ona wciąż wydzwania do ojca. Aż tak tęskni za tym chujem???

Muszę w końcu pójść do lekarza i coś ze sobą zrobić, bo moje problemy zdrowotne coraz bardziej dają o sobie znać. Dzisiaj o mały włos, a zbieraliby mnie z ulicy. Całe szczęście, że bylam niedaleko domu...W następnym tygodniu na pewno pójdę, bo krwawienia i zawroty głowy przestają być zabawne...

 

Zastanawiałam się ostatnio nad swoją aspołecznością. Ostatnie 2,5 roku zmieniły mój pogląd na ludzi, i to diametralnie. Kiedyś miałam kilkoro dobrych znajomych, z którymi się spotykałam, czy to na wódkę czy na piwo, czy cokolwiek innego. Mimo, że nie miałam wokół siebie stada ludzi, to jednak ich kochałam. Kochałam ludzi, pokładałam w nich wiarę i nadzieję, pomagałam, cieszyłam się razem z nimi. Jednak życie daje mocno w dupę, o czym przekonałam się poźniej. Wystawiona przez niezliczoną ilość osób, zbesztana i wyśmiewana przez kolejną, na której mi zależało, a na końcu wycyckana przez przyjaciółkę, która zostawiła mnie w najgorszym momencie mojego życia. Nie wspominając o najbliższej rodzinie, którą mam ochotę wyrżnąć siekierą...Doszło do tego, że osoba, która kochała innych i darzyła ich zaufaniem, stała się zimną, wulgarną, przerażoną myszą z problemami mentalnymi i nad wyraz rozwiniętyym systemem obronnym. A myśli miałam okropne. Targały mną przerażające wizje, o których wiedzą tylko dwie osoby. Boję się ludzi, boję się do kogokolwiek zbliżyć, bo nie chcę, aby znowu ktoś wbił mi nóż w plecy. Dlatego, ilość moich obecnych znajomych ogranicza się do liczby 4. I dużo czasu mi zajęło, aby swobodnie się z nimi porozumiewać. Jestem zamknięta na tyle, że brak jednego z moich kolegów z ławki, czy to M. czy K. sprawia, że czuję się nieswojo na zajęciach. Chciałabym przemóc siebie i swój strach, znowu zacząć podchodzić do ludzi, być bardziej otwarta. Patrzę na tych swoich znajomych, którzy mają dużo, dużo więcej ludzi wokół siebie, z którymi imprezują, czują się dobrze, którzy nie chłoną całego zła jak gąbka: patrzę i cholera, jak ja im zazdroszczę.Zazdroszczę im tej pewności siebie, podejścia, tych wszystkich znajmoych, normalnej, zdrowej na umyśle rodziny...

 

Z jednej strony chcę tego samego, ale z drugiej się boję. I tu jest ten paradoks.

Komentarze

independiente15 super(:
15/11/2012 20:19:52