Mam jedno życzenie, kochana złota rybko
załatw tyle materiału, żebym się przekręcił, wszystko.
Mic już nie ma sensu, wiem jak bardzo jestem stary
sam zjebałem swoje życie, nigdy nie dawałem wiary
w to że mogę upaść na ryj, i już nie będzie odwrotu
czuwasz u mojego boku, jesteś moim kompanem?
a pomożesz mi zawiązać pętle kiedy kurwa stanę
na taborecie, zdechnę bez krzyku przecież
tylko dodaj mi odwagi, odbierz te nawyki wiecie
co zmuszają do przetrwania, naprawdę tego nie chcę
jakiś podły kawał drania wlał truciznę w moje serce
te piękne góry, piaszczyste plaże
poczucie ciepła i ciągle marzę
że ktoś przy mnie jest, i co się kurwa śmiejesz typie
nie poradzę nic na to, że przyszło mi umierać w syfie

przez moment, wiem że nie tylko ja tutaj tonę
każdy chyba się boi przejścia na drugą stronę
mówią, ze tam jest piekło lub raj, szatanie boże
chyba nie ma się co bać bo w sumie nie może byc gorzej
niż jest teraz