Zjęcie było robione dwa dni temu.
Rudas wtedy dostał dwie nowe zabawki, a mianowicie piłeczkę i kółeczko. Ale miał radochę Takie małe, a tak cieszy. Cały wieczór spędzał na zabawie nimi.
Cóż, było-minęło. Kto wie gdzie są one teraz. W każdym, bądź razie ślad po nich zaginą. Zakładam, że walają się teraz za szafką wśród kłębów kurzu.
W ten dzień poszłam po raz kolejny do Kaśki (peruska). Wyszłyśmy razem z Kokulcem na dwór. Niestety widząc psa (a może zwykłe drzewo) pobiegł daleko, daleko i nagle zniknął. Czekałyśmy na niego ok. 15 minut. W końcu wrócił szczęśliwy jak nigdy (można określić to jednym krótkim wyrazem: happy). Z początku był zagubiony, gdyż zgubił mnie z horyzontu, ale zaraz nas wyczuł. Miał troszkę nauczki
.
Jakie plany na jutro ? Kto wie, co przyniesie nam dzień. W każdym, bądź razie są ferię, a ja siedząc w domu przed laptopem oszalałabym. Nie wybaczyłabym sobie, że marnuję tak piękne dni A może jutro na lodowisko ? Obstawiam, że najprawdopodobniej tak będzie. Kaśke również tam zaciągne po trupach. Możliwe, że popykam kilka fotek, ale to jeszcze się zobaczy