Perypetie baniek mydlanych
Codziennie, podczas kąpieli w rosie
skraplam moje marzenia ...
Ty - po kolana zatrułeś nas spalinami,
toksycznie umywając ręce ...
Wijące się w około kołtuny ludzi w metrach,
przeplatane pozerstwem -
pozjadały wszelkie rozumy.
Wszystko jak w kalejdoskopie,
świat kręci się w kółko,
a przecież wszystko inaczej ?
Pamiętam, to było lato,
upojne w radość i marzenia,
razem - trzymając się za ręce,
zapomnieliśmy o wszystkim ...
Chciałabym być wiosną,
by z powrotem budzić Cię ze snu,
każdą zimą, by w swych ramionach kołysać Cię bezpowrotnie ...
Nie zapomnij o mnie,
przy zwyczajnym przemijaniu,
jak w każdej mydlanej bańce,
Nasz czar rozprysnąć
może się o zwykły kant
ulicznych perypetii ...