dodaje to zdjęcie, bo sama nie mogłam uwierzyć, że potrafię tak szeroko otworzyć japę.
genezy zdjęcia nie ma co tlumaczyć i tak nie zrozumiecie :) bynajmniej nie jest pozowane.
na orliku zabawnie, jak zwykle. czuje się tam, jakbym nie miała problemów, jakbym je zostawiała przed wejściem. i śmieje się jak dziecko z byle czego, tak jak oni, udziela mi się. to jest miłe, potrzebne.
za chwilę na spacer, później do Michałowic na siatkówkę.
przez tą pogodę następny dzień otępienia.
It's been a long year since we last spoke.