zdjęcie przednie.
ile było podniecania, planowania, oczekiwania, no i po Potterze.
rozumiem moje zamiłowanie, mój dreszczyk emocji przed ostatnią częścią, ale przebieranie się za Pottera i rysowanie sobie HP na twarzy to już przesada -.-
w gruncie rzeczy czwartek był cholernie nudny, przynajmniej taki miał być. tyle osób, z którymi mogłabym się spotkać, a w ostateczności poszłam sama na orlika, nie narzekam.
potem poszłam do cioci w pogoni za jakimś przystojniakiem, mieszkam w tym Grębałowie 7 lat, czemu ja nie znam tylu ludzi? -.-
do domu szybko sie wyszykowac i pojechałyśmy (nie ważne, że drzwi w samochodzie się zjebały i musiałam przechodzić od kierowcy xD)
byłyśmy o wiele za wcześnie, więc zaliczylysmy McDonald's z odrobiną kokieterii xD ale nic z tego nie wyszło. Później w tym kinie.
wyjątkowo wyrozumiała ochrona z Multikina, dziękuję bardzo, parę osób z klasy spotkane, poplakane, pośmiane, pokomentowane i dom.
wstałam o 12, nie ważne.
Pojechałam do Moniki, potem dosłownie z drogi zostałam sprzątnięta do Michałowic na siatkę.
a dziś? muszę do galerii po te okulary -.- potem może orlik?
mniejsza z tym, na razie pasuje posprzatać i doprowadzuć się do stanu użytkowania ;]
co w Tobie kuźwa jest?! chwilowe zafascynowanie.
help, I need somebody, help, not just anybody.