27 stycznia:
Mikroekonomia zaliczona, jeszcze została matma. Coś za łatwo poszło... Chyba coś źle zrobiłam hah
Wczoraj dziewczyny ze studiów jednogłośnie krzyknęły : OLA NA WYKŁADOWCĘ! Matko święta, to by się chyba źle skończyło, nie ręczę za to, co siedzi w mojej głowie.
Tak się zastanawiam, ile razy jeszcze zdarzy mi się zrobić/powiedzieć coś głupiego przy osobie niepożądanej (czyt.: przy osobie, przy której za wszelką cenę staram się być normalna, pokazać z jak najlepszej strony, a zawsze muszę coś odpierdzielić). Zawsze się dzieje tak, że robię albo z siebie sierotę, albo się śmieję jak durna. Tym razem przesadziłam, myślałam, że weszłam na bezpieczny temat książek. Zaczęłam mówić o s-fiction i stanęłam na słowach "bank ciał"...Pewnie sobie pomyślał: "Nienormalna, co ona czyta do cholery?" Im bardziej staram się być normalna, tym gorzej mi to wychodzi. Robię jeszcze większe pośmiewisko i się skreślam xD Nie mam na to wpływu. To jest takie fatum, niezależnie jak bardzo będę z czymś walczyć, to i tak znajdę się w punkcie wyjścia i niczego nie zmienię. Aaaa chyba już gorzej być nie może.
https://www.youtube.com/watch?v=KagvExF-ijc&list=FLjiAed1wi5E-yEdFbmEIbpA&index=22