Spytał czy dalej będziemy tak iść czy wracamy po jego skuter...Maszyna nie była daleko ale moja pierwsza myśl to "co powiedzą rodzice " ...Powiedziałam mu że może wrócić sam po skuter i jechać już do siebie a ja wróce sama do domu ,Jednak on nie zgodził się...Szliśmy Chwile w ciszy i nagle latarka zgasła.Było zupełnie ciemno ,słychać było jakieś szelesty.Wystraszyłam się lecz on szybko złapał mnie za ręke i przytulił .Uśmiechnęłam się. Szedł teraz trzymając mnię pod ramie. W końcu dotarliśmy koło mojego domu...Pożegnaliśmy się zwyczajnie jak kolega i koleżanka i rozeszliśmy się...Od razu umyłam się i poszłam spać...Jutro sobota :3