Z przyczyn niewiadomych siedzę tu niemalże natchniona pisząc jak zwykle o niczym zamiast zbierać się do pracy [wypadałoby zamknąć za sobą drzwi za jakies 10 minut najpóźniej, ale jako, że stałam się ostatnio osobą wierzącą glęboko w siłę swojego umysłu, zdołam spowolnic czas, napisać coś zupełnie niegodnego uwagi, doubrać się, zebrać rzeczy i wyjść - baaa - i zdążyć]. Siedzę zatem i analizuję, że ostatnio pogoda sprzyja kolorowści życia, które to choć wciąż czasem powoduje grymas na twarzy swoją jałowością, to jednak zdominowane jest przez myśli optymistyczne i zwiastujące jeszcze więcej takowych. Anglia taką pogodą jest zaskakująco ladna, Winchester[ na zdj. choć zupełnie nie widać tego, to robione ono było właśnie tam], oh jakże urokliwy, wybrzeża zdumiewające, fale szumiące głośniej niż gdziekolwiek itd itp - o podobnym pisałam poprzednio, bez sensu zatem byłoby sie powtarzać. Tak czy inaczej, czas mnie goni, 5 minut wciąz mi zostało, już prawie mam buta na nodze [któregóż to umyłam dziś szczotką, szorując zawzięcie, dzięki temu wyglądają niemalże jak nowe w tej swojej lśniącej bieli, gdyby nie fakt, że szkoda mi czasu i drobnych, żeby iśc kupić na nowe sznurówki..].
Okej. Nie uzyskałam nic z tego, co chciałam uzyskać, czas zacząć poszukiwać kluczy, telefonów, portfela i iść, maszerowac czem prędzej, wsiąść do toyoty corolli, która codziennie podwozi mnie do pracy i zmierzyć się z wynudzania się dniem kolejnym. adios amigos!
a tak w ogóle to happysad 'jeśli nie rozjadą nas czołgi' HELL YEAH!