Trochę daaaaawno nie pisałam. Ale tak troszeczkę, prawda?
Na zdjęciu moja wakacyjna miłość. Skubany nie chciał buziaka i w ogóle jakiś drętwy był... ; <
Wakacje... Taa... Praca -> Dom -> Praca -> Wolne -> Kurs na prawko -> Praca -> itd... <3
Plus jest taki, że PADA a ja nie siedze w domu, o. A jak już siedze to zawsze można isć na piwo i wylądować u kogoś na ognisku, nie?
Wiecie co? Nic mi się nie chce. A jak pomyśle, że za 2 tyg. szkoła t tym bardziej mi się nie chce. Aaaale! Mamy wakacje, więc o szkole nie mówimy, nie?
Wracając do zdjęcia i wakacji. Rodzinka, morze, deszcz, dzień słońca, który w efekcie równał się 3 dniom zdychania z powodu poparzenia słonecznego (bardzo ładnie wyglądałam!). Byłam przez te kilka dni tak gorącą dziewczyną, ze sama siebie dotknać nie mogłam a pianka chłodząca, która była do wchłaniania, po prostu się ścinała <3 Później bylo doobrze. Do czasu aż, hmm... Zaczęłam zmieniać skórę, o. To nie było fajne, zdecydowanie nie.
Przede mną jeszcze: Ślub, na którym gramy, LATO Z RADIEM (Ania szykuj się), egzamin na prawko... Spoko.