Przepracowałem w tym tygodniu 54 godziny. Ogólnie w pracy byłem o jakieś 6 godzin dłużej, ale to się nie wlicza do wypłaty. Jestem ledwo żywy i najchętniej przespałbym resztę weekendu. Jednak w planach na dzisiaj jest restauracja, bo siostra ma urodziny. Fajnie, bo przez dwie godziny będę wpierdalać wszystko co się da i ile się da. Rok temu tam byłem i próbowałem wszystkiego co było wege, ale teraz skupie się na sushi i pizzy. To będą piękne dwie godziny. Ogólnie to w tej restauracji jest chyba 5 kuchni świata, płaci się jakieś 30 euro za wejście na 2h i jesz ile chcesz, dopłacasz tylko za jakiś magiczny alkohol, ale piwo i wino jest za free. No i oczywiście jest jedna wysepka z samymi słodyczami i mają dwie kilku piętrowe fontanny czekolady. Taki mały raj dla zwykłych ludzi i piekło dla osób z zaburzeniami odżywiania. Chuja tam, nie mam już zaburzeń odżywiania. To dawno jest za mną. Może nie do końca, bo aktualnie jestem na etapie, w którym boje się wszystkiego co ma związek z odchudzaniem. Brawo Weronika! Z anoreksji przeszłaś na obżarstwo. Nie ważne. Pierdole głupoty ze zmęczenia. Waże 58kg. Pracuje fizycznie. Jeżdżę rowerem wszędzie albo chodzę pieszo. Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle się ruszałem. Mało jem. Ostatnie pół roku leżałem w łóżku. I nadal jestem gruby.