Wszystko niemiłosiernie mnie boli, moje nogi pogryzione są przez komary, ledwo patrzę na oczy i prawie zasypiam na siedząco, ale to nie zmienia faktu, że noc była piękna. Dobrze było napić się, śmiać, mówić, słuchać, chodzić po całym mieście, krzyczeć i oglądać jak wstaje świt. Dobrze było zasnąć o 6 rano w nie swoim łóżku.
Granice się zacierają. Jesteśmy jak wolne elektrony.