może do tego trzeba dojrzeć tak jak do wszystkiego. przyzwyczajać się do tej myśli, układać w głowie scenariusze na każdą okoliczność, mieć plan na wszystko. są jednak sytuacje, których nie da się zaplanować, przewidzieć. trzeba złamać swoje zasady, stworzyć nowy kodeks i przypieczętować go. spadają na nas niezwykłe zbiegi okoliczności, przed którymi nie możemy uciec, a gdy jednak jest jakaś droga ewakuacyjna, najczęściej nie można jej znaleźć, mimo wielu znaków. obecnie w mojej głowie każda myśl układa się w jeden wielki znak zapytania, nie mogę być pewna nie aż tak odległej przyszłości. szukam alternatyw, rozpatruję każdą ewentualność, zakładam nawet najgorsze.
odliczanie dni, planowanie zakupów, atrakcji, garderoby, bielizny. nawet w pracy jakoś wszystko mniej denerwuje, biegniesz na przystanek, bo musisz się upewnić czy wszystko jest posprzątane. wiercisz dziurę wzrokiem w telefonie, do okna nawet już nie podchodzisz, wszystkie samochody na parkinu, okna sąsiadów policzone. paznokcie zmyte już trzy razy, koncepcja makijażu inna niż pierwotnie, szafa cała została już przymierzona. narzutę trzeba poprawić, kable wszystkie pochować, dywan się przesunął, jakie te okna są brudne, czy aby na pewno ugotowałam to co miałam? a może czegoś nie kupiłam? nie no, wszystko chyba jest. biegniesz niemalze na dół w dwóch różnych butach, ale makijaż w windzie zdązysz poprawić. iii..nagle cały świat stoi w miejscu, to nic, że kazdy z sąsiadów się spieszy. pocałunki, pieszczoty, spojrzenia, gesty na zapas, poznawanie siebie od nowa, zachwycanie się sobą,. trzeba skorzystać z siebie jak najwięcej, wycisnąć każdą chwilę, policzyć wszystkie pieprzyki, zapamiętać jak najwięcej szczegołów. nie oszczędzać siebie, pozwalać na więcej niż zawsze, rozpieszczać się, z przyjemnością dawać wygodniejszą poduszkę i ukochany kubek. kochasz z dnia na dzień coraz mocniej, chociaż myślisz, że się już nie da. żyjesz chwilą, chłoniesz każde spojrzenie, słowo, jakby jutro miał się skonczyć świat. wstajesz wcześniej by rozkoszować się widokiem dzielonego w końcu łóżka, utrwalasz ten obraz w swojej pamięci, zachwycasz się tym nadzwyczajnym porankiem, który nie tak dawno był na co dzień. trzeba dać chociaż małą część siebie na wynos, zamrozić te wspólne chwile i wyciągnąć kiedy poczujesz głód. nie chcesz się dzielić z nikim, najlepiej byłoby zostać w tych objęciach cały dzień, tydzień, miesiąc, rok. a później, prasujesz w rytm muzyki jego ubrania, robisz miejsce w szafce i czekasz na kolejny weekend, pozostało ok 3 dni, 20 godzin, 56 minut.