Oto Bother, zwierzaczek domowy Tomasha. Dodaję jego zdjęcie, bo photoblog ma to do siebie, że aby móc coś napisać, trzeba najpierw dodać zdjęcie. A to ci niespodzianka.
Nie żałuję wyjazdu do Poznania. Tych kilka dni przyniosło mi dużo szczęścia. Czas upłynął szybko, nabyłam kilka nowych doświadczeń, zobaczyłam "Avatara" w 3D (mocno to przeżyłam) i skosztowałam sałatki krabowej. Kolokwialnie pisząc: było w pytę. ^^
I dużo zrozumiałam. Przede wszystkim sam Sylwester był bardzo pomocny w odkryciu pewnych faktów. Szokiem było dla mnie to, że ci dojrzali ludzie nie piją po to, żeby później wypisywać na photoblogach treści typu "ale było grubo" ; "wypiłem tyle i tyle". Nikt się nie upił, nikt się nie skompromitował, nikt przez to nie czuł się źle. Drugą sprawą jest fakt, że impreza była świetnie zorganizowana - gospodarze zadbali o dobre warunki i kupę rozrywki. No i zauważyłam, że obgadywanie, złośliwości i wyśmiewanie nieobecnych nie miało miejsca. Panowała zdrowa atmosfera. Czyli wszystko to, czego nie można zaobserwować na większości imprez, na których byłam. I wreszcie można było wymienić z kimś poglądy w sensowny, rozwijający sposób. A przy tym wszystkim było mnóstwo śmiechu i zabawy.
W myśl przysłowia Jaki Nowy Rok, taki cały rok, rok 2010 powinien być:
Jestem zmęczona tym syfem dookoła mnie. Męczy mnie już Szczecinek, męczy liceum. Bo tutaj człowiek non stop narażony jest na fałsz. Dziecinne obgadywanie się i wytykanie czyichś wad. A gdzie miejsce na zwykłą sympatię? Na szczerość i otwartość? Ja na jednej sylwestrowej imprezie doznałam więcej ciepłych emocji ze strony ludzi, których dopiero poznałam, niż podczas nawet kilku spotkań z moimi obecnymi znajomymi. Ja lubię każdego z Was i nie chciałabym brać działu w szczecineckiej Loży Szyderców i tego typu zagrywkach, chociaż zauważyłam, że czasem dzieje się to mimowolnie. Oczywiście należy rozróżnić rozmawianie o kimś od obgadywania.
Ale ciągle nie daje mi spokoju jeden fenomen, który obserwuję na codzień... Na miłość Boską, ludzie! Jeśli kogoś nie lubicie, dlaczego spędzacie z nim czas i się z nim trzymacie? Po jakiego ciężkiego chuja męczycie się z tym? Czy to strach przed utratą znajomego? Przed obrzuceniem pomidorami? Trzeba szanować siebie. Bo żelazną prawdą jest to, że jeśli my nie będziemy szanować siebie - nikt nie będzie nas szanował. Wiem, ze łatwiej się to pisze, niż wprowadza w życie, ale mimo wszystko... Jeszcze jedno - jako ludzie mamy naturalną tendencję do dzielenia się na lepszych i gorszych - to blef. Apeluję o zastanowienie się nad swoim postępowaniem. pamiętajmy - to, co piszemy i mówimy o innych świadczy nie o naszych ofiarach, ale o nas samych.
Na koniec życzenia noworoczne: każdemu, kto przeczyta moje powyższe słowa (właściwie sobie przede wszystkim) życzę, by każdego dnia mógł wstać rano i bez cienia negatywnych emocji spojrzeć w lustro. I, co ważniejsze, by zobaczył w tym lustrze twarz człowieka, a nie ćwierćsocjalnego, zakompleksionego wytworu równie zakompleksionej masy.