OHYDNE BABSKO, FUJ.
Wczoraj nie napisałam notki, bo nie było o czym pisać. Miałam cholernie ciężki dzień, jadłam wszystko, również czekoladę, i zero ćwiczeń. Ale nie mam wyrzutów, bo to przez okres. Zawsze tak mam, i to czasem przez kilka dni. Teraz na szczęście tylko 1. Dziś juz będzie dobrze, bo jak nie to spasę się jak ta baba na zdj.
Zmieniam dietę.
Śniadanie do 250 kcal, obiad 1/3, i kolacja raw.
Zero sztuczności, weganizm 100%.
I ćwiczenia - skupię się na aerobach przede wszystkim.
Dziś bilans: kawa, pół bułki suchej, dwa krokiety, na kolację ogórek + papryka + zielona herbata.
Dziś ćwiczenia: skakanka 20 min, a6w x2, stretching
Pokłóciłam się z chłopakiem. Moja wina. Zawsze byłam złą dziewczyną, nie umiem sie zaangażować i potrzebuję niesamowitej ilości wolności i niezależności. Takie związki nie są dobre. Jak zwykle ranię każdego wokół. Szkoda mi P, naprawde jest taki kochany i wyrozumiały. Ale inna dziewczyna da mu to, czego mu brakuje - miłości, czułości, bliskości. Jestem pojebana.
Jak zerwiemy, to się przefarbuję na czarny, takie małe odreagowanko. I przekolczykuję drugie ucho. Typowe dla mnie.
Jedna wielka porażka.
Będę silna, bo tylko dzięki temu osiągnę w tym życiu cokolwiek.
za 3 dni się zważę. omg boję się.