Wytrącając się z równowagi
Biegniemy samotnie do nicości mamy
Znamy siebie nie od dzisiaj
Jednak teraz to wszystko znika
Biegnąc przez las ciemności
Mam do ślepoty skłonności
Unikam spruchniałych pni
Unikam samej siebie już przez kilka dni
Osądzona przez ciemność goszczącą w mroku
Uciekam dalej u mego cienia boku
Tylko on zna tą jedyną dobrą drogę
Ale ja za nim nadążyć nie mogę...
Nagle się zatrzymuje
Na polanie do życia Najgorszego się porównuje
zabiera mnie z Ciemnego lasu
Do piekielnej otchłani blasku
Krzyk i ból tryskający z oczu dusz
Tyle ludzi i od chodzenia wzniesiony kurz
Unosi się niczym ciepłe promienie słoneczne
Dotykające ściółki polan leśnych wiecznie...