Hanka nie lubi pić za dużo, ale od Żywca nie stroni.
O północy Hanka wybrała się na spacer z Ewą i Agą do lasu. Humorek dopisywał, dziewczyny szalały, żartowały, śpiewały. Hanka się jeszcze tak do końca nie rozbudziła. Nic nie widziała, wszak las nocą ciemny być musi, siłą rzeczy. Podczas gdy reszta walała się po całej ścieżce, Hanka świeciła drogę komórką w obawie przed wypadnięciem poza szlak i wpadnięciem do stawu, tyle ich przecież wokół.
Najgorszy koszmar Hanki: wpaść po ciemku do wody, takiej właśnie jeziornej, żywej...
Stąpała ostrożnie błagając w duchu los, by przypadkiem, niefortunnie nie rozdeptała jakiejś żabki. Podniosła wzrok w pewnym momencie i dogoniła Ewę i Agę. Wtedy to zobaczyła: mignięcie czerwonej diody, takiej często spotykanej w komórkach. Hanka coś jęknęła. I wrzasnęła, że tem na końcu drogi ktoś jest!
A teraz tak myślę, że ja po prostu widziałam mroczki. Nie Marcina i Rafała! Mroczki przed oczami! Albo błędne ogniki... XXI wieku.
A teraz, Kochani, widzicie na powyższym zdjęciu żabkę? Przypatrzcie się, ona tam jest! Słodka, mała żabka!