Haneczka swoje zachowanie wzięła z najgłębszych moich przeżyć. A ma tak na imię, bo to ponoć pierwsza opcja imienia dla mnie. Stanęło na innym...
Lubię Hankę, jest naprawdę fajna. Ludzie jej nie lubią, ale ona nadal robi to, co jej serce dyktuje. Jeśli mam podać jej wady, to podam: pakowanie się w kłopoty oraz zakochiwanie się w starszych albo młodszych. Ma też tendencję do popadania w skrajności. Albo jest mistrzowsko chamska albo przesadnie miła. Albo buja się w młodszym albo w dużo starszym. Dla niej nie ma pojęcia "złoty środek". Nie ma...
Najczęściej śpiewa coś w rodzaju:
"You sure you want to be with me, I've nothing to give"
Oj, Hanka. Pomogła mi dzisiaj.
Bo miałam Hardcore.
Na 10 do pracy, do przeszkolenia. Kołatało mi serce, to mój pierwszy dzień. Na szczęście sala mała, klienci kulturalni, personel miły. To są plusy eleganckiej kawiarni! A teraz minus bycia kelnerką: bolą nogi... Byłam przez cztery godziny, a zmiana normalna trwa czternaście.
Potem do ludzisk na Bolko, na piknik. Było super, ostatecznie rozbliśmy się na przystani, potem się rozeszliśmy. Ale nadrabiam zaległości towarzyskie!
Potem na obiadek i na rower. Mamy nowych, przystojnych działkowskich sąsiadów. Nie ma nic piękniejszego od obserwowania
spoconego (mniam!) męskiego ciała mocującego się z ziemią przy pomocy wiernej łopaty...
Marzyłam o jednym: usiąść!
PS. Zdjęcie sprzed paru dni, ale już nieaktualne. Teram mam fioletowe kudły! Jak tylko naładuje mi się aparat, to pokażę!