Lubię ten stan, wszystko poza kontrolą, samo się dzieje, bez sterowania, bez pilnowania, bez troski. najbardziej na świecie nie interesuje mnie już teraz to, co dzieje się wokół.. Lubię ten stan, gdzie mimo deszczu mam ochotę na podróż po osiedlu, na gofry z zbyt dużą ilością cukru, ale stworzone w sprezentowanej od serca maszynie z owocami w żelu i i śnieżką. Ten stan, gdzie każdy, nawet najwcześniejszy poranek sam mnie wyciąga z łóżka, nawet w dzień bezplanowy, wolny, spontanicznie wypełniony. Stan, gdzie wylewa się ze mnie chęć fotografowania wszystkiego, napędzana nowymi siłami. Stan, którego każdemu życzę. (: