Kurde jestem strasznie smutna ostatnio. boli mnie to, że tak naprawdę nie mam żadnego przyjaciela ani żadnej przyjaciółki takiej prawdziwej. nie to ,że są fałszywi ale chodzi o coś zupełnie innego. nie mam takiego kogoś, do którego mogłabym zadzwonić w nocy o 3, pośmiać się, powiedzieć mu wszystko albo po prostu żeby było tak jakby był dla mnie zawsze.. chodzi mi tu o to, że byśmy się ciągle spotykały/li no i tacy przyjaciele na dobre i na złe.. moi przyjaciele cóż, są bo są, ale nie mogę na nich w 100% polegać, spotykam się z nimi raz na 2 tygodnie, mogę im dużo powiedzieć, ciągle piszemy i w ogóle ale to nie jest to samo. oni ciągle nie mogą się ze mną widzieć bo coś tam albo mają jakieś tajemnice. czemu ja nie mogę mieć nigdy takiego kogoś kto jest taki w 100% pewny? jedni mają takich ciągle, cały czas ktoś jest przy nich, a oni traktują wszystkich beznadziejnie bo mają dużo takich osób, a są właśnie też tacy którzy tak naprawdę nigdy nie mieli takiego prawdziwego przyjaciela / przyjaciółki. Przecież to niesprawiedliwe, ja jestem taka że na pewno bym kogoś nie olała, byłabym z nim na dobre i na złe, i nie wiem co robię źle. Mam w ciul dużo takich znajomych, którym powiem cześć, co tam u ciebie ale to nie jest to samo co przyjaciel.
Dobranoc.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24Zaś zarosło. :-) ezekh114Kolumna się trzyma. ezekh114Ludzie pracy elmar... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24