So live for today Tomorrow never comes Die young
moje piękne zycie, schowana za szklaną kurtyną bólu i rozpaczy, piękna i pusta, co dzień inna, cirkus never dies, przedstawienie dla którego co dzień wcielam się w inną postać, miekko przechodząc w nowe kształty, dopasowując się do scenerii, a za tym wszystkim, zniewolony umysł, wynaturzone myśli, gorzki smak szaleństwa, czasami szukam niebezpieczeństwa, gonię za nim bo wciąż nie starcza mi sił by samej przeciąć tę nić, więc krążę pod ciężarem nocy, plączę sie po ciemnościach i modllę by mnie ktoś znalazł, zgwałcił i zabił, a zmasakrowane ciało wrzucił do rzeki by tak zabrał je spokojny nurt, zgarnął żałosne kawałki mojego ciała i rozłorzył to co kiedyś nazywano człowiekiem, lecz Bóg nie jest miłosierny, karze mi czekać, torturuje mnie zostawiając mnie samej sobie bym popychana wiartem czekała na swoje przeznaczenie.