... Albo ten świat tak szybko się zmienia albo ja powoli dostaje już na łeb.
Kompletny rozpierdol psychiczny.
Poniekąd nadejście wiosny powinno jakoś pobudzić do działania, zmotywować... W rzeczywistości jest na odwrót.
Patrzysz na ludzi z którymi jeszcze nie tak dawno potrafiłeś rozmawiać nawet gdy rozmowa nie miała najmniejszego sensu,potrafiłeś śmiać się,myśląc w duchu "kur*a co ja tu robię" ,potrafiłeś zmusić się, by ruszyć tyłek i chociaż udawać,że jest w miarę ok.
Kiedyś... to było kiedyś. Teraz już nawet nie mam ochoty udawać...
Serio nie mam już na to siły.
Doprawdy przestało mi zależeć na kontaktach z ludźmi, przestało mi zależeć na czymkolwiek.
Nie poznaje siebie. Nie wiem,kim jestem .
Czuje się kompletnie wypalony. Pod każdym względem. . .
Fajka za fajką, mentolowy dym wypełnia płuca .
Mówię ludziom,że ich nie nawidzę, zupełnie bez powodu, zadaje im ból i czuje wobec tego obojętność.
Gdzie jest "człowiek" którym byłem jeszcze klika lat temu? Czyżby zniknął na zawsze ?
Pustka. Jedna wielka, czarna jak dupa szatana, wszechobecna pustka...
Nie ma usprawiedliwienia .