Czy uwierzysz, ze kiedy jesteś na szczycie, z Twoich oczu ciekną łzy szczęscia i spełnienia... już spadasz?! Twoje życie juz popada w ruinę... Kiedy wszystko jest tak prawidłowe, tak uporządkowane... już rozpada się zwolna, niszcząc Twoje marzenia...
Nie, proszę... Nigdy nie chcę utknąc w niebie... Nie pozwól mi na to...
Nic nie przychodzi łatwo, w głowie czuję sopel lodu, bo ciągle mówisz mi jak żyć, ciagle mówisz mi co mam robić. Dobrze, nie wiem co robię, ale musze coś robić, proste... to sprawia ze jestem zmarznięty lecz szczesliwy... czuję chłód własnych słabosci...Jestem jednym z tych którzy przegrywają, być moze tutaj jest moje miejsce?! Ale coś w tym wszystkim się nie zgadza... bo przegrywając obmyslam plan, plan jak dalej walczyc.
Nauka nie potrafi rozpoznać najoczywistszego, podstawowego pierwiastka ludzkiej egzystencji, a tym co pozwala władcom spokojnie rządzić jest wiara, wiara, wiara...
Nauka zawiodła nasz świat, niestety...nauka zawiodła naszą matkę ziemię...
Kiedy dwa Słońca walczą... potrafisz któemuś kibicować? nie wazne któe wygra, Ty i tak umrzesz...
Spójrz, oba Słońca umierają, poglądy ewoluują, dojrzewają, twardnieją... szukam czegoś co sprawi że o połnocy eksploduję ideą... Będziesz nią Ty?
Śniłem sen, gdzie byłem osobą... taką jaką być pragnę, kimś kim chciałbym być, mój usmysł dokonał zamchu na moje ego, uruchomił jego, uruchomił Ezrę... pokazał mi to czego mieć nie mogę... przegrałem, ale nie poddaję się, będę dążyć by złaczyć się w Niebie tego świata ludzi, z moim ALTEREM...